Wyjechałem, i ślad mi po tobie zaginął
życie już przeminęło, a nawet dzień nie minął,
dobre, stare małżeństwo nas już wyuczyło
jak cierpieć pięknie, jak kochać, i co nas tam łączyło
kto by mnie zrozumiał, o czwartej nad ranem,
na Manhattanie, czy gdzie-bądź tam bywałem,
kto gitarę, kto harmonijkę, kto skrzypce zrozumie?
w kajucie pocałunki, siedząc przy ognisku w dumie?
na bacówce wtedy, bogami młodymi byliśmy,
jabłkiem słodkim, grzesznym, życia smakowaliśmy
rodziną kochaną mi byłaś, ostoją jedyną
życie już przeminęło, a nawet dzień nie minął,
dobre, stare małżeństwo nas już wyuczyło
jak cierpieć pięknie, jak kochać, i co nas tam łączyło
kto by mnie zrozumiał, o czwartej nad ranem,
na Manhattanie, czy gdzie-bądź tam bywałem,
kto gitarę, kto harmonijkę, kto skrzypce zrozumie?
w kajucie pocałunki, siedząc przy ognisku w dumie?
na bacówce wtedy, bogami młodymi byliśmy,
jabłkiem słodkim, grzesznym, życia smakowaliśmy
rodziną kochaną mi byłaś, ostoją jedyną
w mych oczach wciąż jesteś tą samą dziewczyną
Dziś, oczekiwać nie będę, pożądać już nie mogę,
ale być przyjacielem dobrym.. na twą dalszą drogę,
i czasami razem, wyjść na wrzosowisko
i jak w pieśni było, tam zapomnieć wszystko.
Dziś, oczekiwać nie będę, pożądać już nie mogę,
ale być przyjacielem dobrym.. na twą dalszą drogę,
i czasami razem, wyjść na wrzosowisko
i jak w pieśni było, tam zapomnieć wszystko.